środa, 2 maja 2012

"Iron sky" moim okiem

Tydzień w Helsinkach przed przeprowadzką do Paryża, no i jak tu nie zobaczyć nowego fińskiego produktu eksportowego. Czyli po telefonach Nokia i grze "angry birds", nadszedł czas na film science fiction. Produkcja zatutułowana jest "Iron sky" i opowiada historię nazistów którzy po zakończeniu wojny zaszyli się na Księżycu (a dokładniej po jego ciemnej stronie) przeczekując na dobry moment żeby ponownie zaatakować i zdobyć całą Ziemię. 70 lat w izolacji i braku dostępu do nowości nie sprzyja rozwojowi technologicznemu. Nazistowskie statki kosmiczne oraz baza na Księżycu wyglądają jak wyjęte z lat 40/50. Nie jest to steam punk, ale jakoś tak mi się kojarzy :) Zwiastun filmowy ponizej.



Generalnie ciekawy pomysł i świetna lekka komedia (przestaje wątpić w to że Finowie mają poczucie humoru). Poza około 1,5 godziny śmiechu są też malutkie naukowe wtopy typowe dla filmów s-f.

Po pierwsze nie realne sceny batalistyczne w przestrzeni kosmicznej. Dwie najbardziej popularne wtopy, czyli dźwięk w próżni (dźwięk nie ma jak się rozprzestrzeniać w próźni) oraz ekspozje z płomieniami w próżni (do tego typu eksplozji potrzebny jest tlen) możemy znaleźć także w filmie Iron Sky. Ale są też przykłady poprawne - scena w której astronauta James Washington otwiera właz wylotowy i prawie umieraja wraz z nazistowską nauczycielką Renate Richter jest bardzo dobrze zrobiona. Wyciszenie dźwięku, reakcja organizmu oraz "zasysanie" na zewnątrz zrobione tak jak powinno być.

Kolejna wtopa to grawitacja. Na statkach kosmicznych i to po obu stronach nazistowskiej i UN (np. podróż Klausa Adlera z Ziemii na Księżyc albo Vivian Wagner na pokładzie amerykańskiego statku) nie ma stanu nieważkości. Sceny na Księżycu też nie są pod tym względem zbyt przekonujące. Pojazdy oraz osoby poruszają się jakby grawitacja Księżyca była taka sama jak Ziemii. Dodatkowo wpływ mniejszej grawitacji na organizm człowieka nie został przedstawiony. Po 70 latach na Księżycu kości oraz mięśnie musiały to odczuć. Z jednej jednak strony ten aspekt mogłby zostać w jakiś sposób wytłumaczony przez opanowanie technologii niezbędnych do wytworzenia sztucznej grawitacji przez obie strony, podobnie z dostarczaniem lub produkowaniem powietrza na bazie Księżycowej.

Sam czas podróży Księżyc - Ziemia wydaje się dość realny. Misji Apollo 11 zajęło to prawie 3 dni i 4 godziny i 3 dni na powrót (rok 1969). Apollo 13 podróżował na orbitę wokól Księżyca i spowrotem na Ziemię prawie 6 dni (rok 1970). W 2006 misji New Horizon podróż na Księżyc zajęła trochę ponad 8,5 godziny. 

Po trzecie nie chce mi się wierzyć że ze zniszczonej bazy na Księżycu nie wyciekła atmosfera! :)

Ale ogólnie zachęcam do oglądania, szczególnie jeśli macie jakieś pojęcie na temat fińskiej mentalności i poczuciu humoru. Osobiście mój ulubiony kawałek tego filmu to moment w którym amerykańska pani prezydent pyta kto nie uzbroił swoich satelitów? :) Zgadnijcie kto!

3 komentarze:

  1. 'Ale są też przykłady poprawne - scena w której astronauta James Washington otwiera właz wylotowy i prawie umierają wraz z nazistowską nauczycielką Renate Richter jest bardzo dobrze zrobiona.
    Wyciszenie dźwięku, reakcja organizmu oraz "zasysanie" na zewnątrz zrobione tak jak powinno być.,

    Lecz niestety dekompresja trwa w filmie za długo, aby bohaterowie mogli w rzeczywistości przeżyć.
    Według strony http://www.geoffreylandis.com/vacuum.html człowiek prawdopodobnie traci przytomność w próżni po około 11-12 sekundach (w praktyce na księżycu jest 0,0000000000001 ciśnienia atmosfery ziemskiej). Czas wypływu gazu z pomieszczenia dałby bohaterom jeszcze kilka dodatkowych sekund - uwzględniając przybliżoną objętość śluzy (była spora) i wielkość bramy (także niemała) szacuje to na jakieś 5 do 10 dodatkowych sekund - mniej więcej tyle co na filmie. Daje to razem maks 20 sekund. Scena od otwarcie włazu do jego zamknięcia trwa dłużej. Poza tym bohaterowie dość szybko dochodzą do siebie, choć można założyć, że system awaryjny stosunkowo szybko napełnił śluzę powietrzem. Dobrze moim zdaniem przedstawiono zachowanie bohaterów. Mają otwarte usta (Renate nawet próbuje łapać próżnie - mięśnie oddechowe jak najbardziej mogą pracować mimo nic nie będą pompować), co w takiej sytuacji ratuje życie, gdyż próba wstrzymania oddechu zakończyłaby się w takiej sytuacji uszkodzeniem płuc. Przedstawienie w każdym razie znacznie lepsze niż na przykład w filmie "Pamięć absolutna" (tym pierwszym z terminatorem :P, drugiego nie widziałem), gdzie dochodzi do dekompresji na Marsie, tuż przed uruchomieniem generatorów atmosfery.

    Co do pracy motocykli z silnikami spalinowymi na księżycu byłoby to możliwe, gdyby poza paliwem, był zbiornik z powietrzem jako utleniaczem. Oczywiście silnik powinien pracować raczej bezgłośnie. Podobnie jest z zastrzeleniem amerykańskiego kosmonauty. Pistolet by wystrzelił (proch nie potrzebuje powietrza, bo jest zarazem utleniaczem i reduktorem w jednym), ale fala uderzeniowa chyba raczej szybko uległaby wytłumieniu w próżni, zatem mikrofon raczej nie powinien zarejestrować huku (chyba, że z bliska może jednak tak?)

    Mimo wszystko uwzględniając niski budżet filmu i komediowy charakter możemy na te braki przymknąć oko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki zakupionemu niedawno DVD obejrzałem kilka razy ten fragment z dekompresją na Księżycu i ostatecznie doszedłem do wniosku, że to faktycznie chyba najbardziej realny kawałek filmu. Czas od otwarcia śluzy do wywiania pary 19 s. W tym czasie przebywali w strumieniu uciekającego powietrza (lub tlenu, w tym przypadku ciśnienie powinno być wtedy nieco mniejsze niż 1 atmosfera, z tego co znalazłem w statkach kosmicznych z atmosferą bez azotu ok. 75% ciśnienia ziemskiego), także w momencie wystawania poza śluzę (wiszą w strumieniu gazu). Od momentu gdy strumień gazu traci na mocy i James wrzuca Renate do środka bazy, a sam wchodzi do środka i zamyka śluzę mija 13 s. Jest to w prawdopodobnych granicach wytrzymałości ludzkiego organizmu (znalazłem dane od 11 do 15 s w całkowitej próżni). Przyjmując wzory i wyliczenia ze strony http://www.geoffreylandis.com/higgins.html, zakładając wymiary bramy wylotowej na około 3 x 3 m (powierzchnia 9 m2 ~ 10 m2), wyliczyłem objętość pomieszczenia z którego uchodził gaz na nieco ponad 1000 m3 (przy założeniu ciśnienia 1 atmosfera).
      Śluza i pomieszczenia za nią spokojnie co najmniej tyle miały, jeśli nawet nie więcej. Co ciekawe z filmu wynika, że miało ono łączność z miejscem gdzie leżał Klaus Adler (James najpierw otworzył wejście do śluzy, a potem zewnętrzne wrota śluzy) przywalony kratą, która spadła gdy James wychodził z szybu wentylacyjnego. Strumień powietrza powinien Klausa razem z kratą nieco przesunąć i mocno ocucić :-), co by wyjaśniało jego szybkie pojawienie się po zamknięciu śluzy -:).

      Usuń
  2. wow, widze ze naprawde przerobiles ten temat :) Mimo brakow, mi film ten sie podobal, glownie ze wzgledu na poczucie humoru, a po za tym warto czasem obejrzec cos lajtowego :)

    OdpowiedzUsuń