niedziela, 6 maja 2012

Paryski kontra Greewich południk zerowy

Obserwatorium astronomicze w Paryżu.
No to jestem w Paryżu. Stresu wielkiego związanego z przeprowadzką nie było, głównie dlatego że Obserwatorium Paryskie i część jego pracowników była mi dobrze znana przed przyjazdem. Pierwsze dni minęły więc zupełnie na luzie, także dzięki Reginie która pomogła mi z sprawami praktycznymi - wielkie dzięki! Korzystając z pierwszej okazji przeszłam się po zabytkowym obserwatorium, zasadniczo po to żeby sfotografować wieżę Eiffla z dachu głównego budynku. Spacerując w stronę tego budynku zwrócono mi uwagą na medalion Arago i przypomniała mi się dawno już zapomniana historia Paryskiego zerowego południka. Poszperałam, popytałam i doczytałam troszkę i wychodzi na to że jest to w sumie historia bardzo ciekawa.

Południk w Greewich (Londyn), każdy pewnie kojarzy. W 1884 południk Greenwich został wybrany (w drodze głosowania) przez międzynarodową społeczność południkiem zerowym, czyli południkiem odniesienia dla kreślenia map i nawigacji morskiej (z południkiem zerowym związane są też strefy czasowe). W głosowaniu tym wzięło udział 25 narodów. 22 głosowały na tak, Francja wstrzymała się od głosu, ze względu na ich własny południk zerowy, w Paryżu, który konkurował z tym w Greenwich. Południk Paryski został wyznaczony trochę wcześniej od tego w Greenwich. Greenwich został jednak przegłosowany głównie przez to że był częściej używany i akceptowany przez większą część społeczności (duże znaczenie miały tu kolonie brytyjskie i stany). Francuzi nie pogodzeni z wynikami głosowania przez wieki nadal używali południka w Paryżu jako południk odniesienia dla map (podobno niektórzy nadal go używają :) ).

Ogólny wniosek jest taki, że gdyby nie angielska kolonizacja, południk zerowy byłby w Paryżu :)

Paryskie Obserwatorium (XVIII wiek).
Historia powstania samego Paryskiego obserwatorium też wiąże się z południkiem. W 1666 Louis XIV zatwierdził budowę obserwatorium Paryskiego 20 stopni od południka Ferro (wcześniej używano południka Ferro jako południk odniesienia, południk Ferro znajduję się na wyspie El Hierro w archipelagu wysp kanaryskich! :) czyli wcale nie tak daleko od La Palmy). Później obliczono że Paryskie obserwatorium znajduje się tak naprawdę 20° 23' 9" na wschód od południka Ferro. Ponieważ jednak Paryż miał być punktem odniesienia, definicja południka Ferro pozostała: 20 stopni od Paryża. Trochę później Francois Arago wyznaczył południk Paryski z jeszcze większą precyzją. I właśnie na jego cześć wykonano 135 medalionów z bronzu z jego nazwiskiem i umieszczono na uzgodnionej lini południka przechodzącego przez Paryż. Jeden z tych medalionów znajduje się tuż przed obserwatorium. Pozostałe można odnaleźć spacerująć wzdłuż południka z jednego końca miasta na drugi. Jeden z medalionów również znajduje się przed muzeum Louvre. Także jakby ktoś w te okolice zglądał to szukać medalionu.

Jeden z medalionów Arago.
A skad wogóle wzięło się to całe zamieszanie z południkami? A to jak zwykle, czyli potrzeba matką wynalazku. Nawigacja na lądzie w tych czasach była raczej łatwa, jeśli natomiast chodzi o nawigację na morzu, to tu zaczynały się schody. Wyznaczanie szegokości geograficznej polegało na obserwacji wysokośći górowania Słońca. Wyznaczanie długości było natomiast bardziej skomplikowane i dokładne metody wyznaczania długości poprostu nie istniały. W konsekwencji prowadziło to często do błędnego wyznaczania pozycji na morzu, czyli pływania prawie na ślepo, a co za tym idzie często mijania się z celem podróży, wydłużania czasu trwania podróży (przy ograniczonych zapasach żywieniowych) a w najgorszych wypadkach do rozbicia statku o skały. Stworzenie obserwatorium w Paryżu było więc poprostu inwestycją w przyszłość i próbą ulepszenia nawigacji morskiej. Z resztą francuzi nie byli jedynymi w tym czasie którzy próbowali ulepszyć nawigację morską. Między innymi władcy Hiszpanii, Holandii oraz Anglii wyznaczyli wysokie nagrody za odkrycie praktycznej i dokładnej metody obliczania długości geograficznej na morzu. Do wyznaczania długości geograficznej na morzu potrzebny był czas lokalny oraz czas odniesienia (jakiegokolwiek miejsca ze znaną długością geograficzną). Normalne było więc że na każdym statku były dwa zegary, jeden wskazujący czas południka odniesienia a drugi czas lokalny statku. Zegar wskazujący czas lokalny musiałbyć codziennie przestawiany w momencie górowania Słońca (czyli w samo południe).  Różnica między czasem lokalnym a odniesienia daje nam rożnice w długości geograficznej. Jeden pełen obrót Ziemii (360 stopni) to około 24 godziny. Jedna godzina to 1/24 pełnego obrotu czyli jakieś 15 stopni.

Problem polegał na tym że wiele czynników (takich jak zmiana temperatury czy ciśnienia) wpływało znacząco na zegary produkowane w tamtych czasach, podując ich przyspieszenie lub zwolnienie. Zegar z czasem południka odniesienia często pokazywał więc zły czas, a co za tym idzie prowadził do błędów w obliczaniu długości. Problem tez został rozwiązany przez Johna Harrisona który wynalazł pierwszy dokładny zegar który mogł być używany na statkach i zgarnął przy tej okazji 20 tysięcy funtów (jakies 3 miliony funtów w przeliczeniu na dzisiaj według wikipedii). Trzeba dodać że John nie był astronomem, tylko zwykłym cieślą. Do tego na przykład Issac Newton był przekonany że wynalezienie takiego zegaru jest niemożliwe. No ale jednak się udało, zacytuję więc na koniec "jeśli coś jest niemożliwe, to trzeba znaleźć kogoś kto o tym nie wie -przyjdzie i to zrobi!"

A tutaj  jest mapa z lokalizacją wszystkich medalionów, także można wklepać w GPS i przejść się tym szlakiem.

środa, 2 maja 2012

"Iron sky" moim okiem

Tydzień w Helsinkach przed przeprowadzką do Paryża, no i jak tu nie zobaczyć nowego fińskiego produktu eksportowego. Czyli po telefonach Nokia i grze "angry birds", nadszedł czas na film science fiction. Produkcja zatutułowana jest "Iron sky" i opowiada historię nazistów którzy po zakończeniu wojny zaszyli się na Księżycu (a dokładniej po jego ciemnej stronie) przeczekując na dobry moment żeby ponownie zaatakować i zdobyć całą Ziemię. 70 lat w izolacji i braku dostępu do nowości nie sprzyja rozwojowi technologicznemu. Nazistowskie statki kosmiczne oraz baza na Księżycu wyglądają jak wyjęte z lat 40/50. Nie jest to steam punk, ale jakoś tak mi się kojarzy :) Zwiastun filmowy ponizej.



Generalnie ciekawy pomysł i świetna lekka komedia (przestaje wątpić w to że Finowie mają poczucie humoru). Poza około 1,5 godziny śmiechu są też malutkie naukowe wtopy typowe dla filmów s-f.

Po pierwsze nie realne sceny batalistyczne w przestrzeni kosmicznej. Dwie najbardziej popularne wtopy, czyli dźwięk w próżni (dźwięk nie ma jak się rozprzestrzeniać w próźni) oraz ekspozje z płomieniami w próżni (do tego typu eksplozji potrzebny jest tlen) możemy znaleźć także w filmie Iron Sky. Ale są też przykłady poprawne - scena w której astronauta James Washington otwiera właz wylotowy i prawie umieraja wraz z nazistowską nauczycielką Renate Richter jest bardzo dobrze zrobiona. Wyciszenie dźwięku, reakcja organizmu oraz "zasysanie" na zewnątrz zrobione tak jak powinno być.

Kolejna wtopa to grawitacja. Na statkach kosmicznych i to po obu stronach nazistowskiej i UN (np. podróż Klausa Adlera z Ziemii na Księżyc albo Vivian Wagner na pokładzie amerykańskiego statku) nie ma stanu nieważkości. Sceny na Księżycu też nie są pod tym względem zbyt przekonujące. Pojazdy oraz osoby poruszają się jakby grawitacja Księżyca była taka sama jak Ziemii. Dodatkowo wpływ mniejszej grawitacji na organizm człowieka nie został przedstawiony. Po 70 latach na Księżycu kości oraz mięśnie musiały to odczuć. Z jednej jednak strony ten aspekt mogłby zostać w jakiś sposób wytłumaczony przez opanowanie technologii niezbędnych do wytworzenia sztucznej grawitacji przez obie strony, podobnie z dostarczaniem lub produkowaniem powietrza na bazie Księżycowej.

Sam czas podróży Księżyc - Ziemia wydaje się dość realny. Misji Apollo 11 zajęło to prawie 3 dni i 4 godziny i 3 dni na powrót (rok 1969). Apollo 13 podróżował na orbitę wokól Księżyca i spowrotem na Ziemię prawie 6 dni (rok 1970). W 2006 misji New Horizon podróż na Księżyc zajęła trochę ponad 8,5 godziny. 

Po trzecie nie chce mi się wierzyć że ze zniszczonej bazy na Księżycu nie wyciekła atmosfera! :)

Ale ogólnie zachęcam do oglądania, szczególnie jeśli macie jakieś pojęcie na temat fińskiej mentalności i poczuciu humoru. Osobiście mój ulubiony kawałek tego filmu to moment w którym amerykańska pani prezydent pyta kto nie uzbroił swoich satelitów? :) Zgadnijcie kto!